wtorek, 25 listopada 2014

Mam pistolet, dwa naboje i nas dwoje ...

Rozdział 1

-To nie jest miłość! To jest psychiczna miłość ! – powtarzała mi tak mama.
- Nie rozumiesz, że my się kochamy! – próbowałam jej to wytłumaczyć.
- A rób co chcesz, żebyś tego nie żałowała! – opowiedziała, trzasnęła drzwiami i wyszła.
Usiadłam w pokoju, złapałam się za głowę i zaczęłam myśleć o tej całej miłości. Nagle wszedł Marek z bukietem czerwonych róż. Czy to nie romantyczne? Przeprosił mnie za swoje wczorajsze zachowanie ale ma teraz duże urwanie głowy w pracy ; szef naciska, no trzeba zrozumieć chłopaka i jego  agresję. Pierwszy raz zdarzyło się, że podniósł na mnie rękę. Ale chyba zrozumiał, że źle zrobił. No kocham go. Znamy się w sumie krótko bo tylko 4 miesiące ale Marek naciskał byśmy razem zamieszkali. No zgodziłam się, czasem trzeba zaryzykować. Nawet nie pamiętam już o co się pokłóciliśmy. Mniejsza o to.
- Dziś będę wychodzić z Moniką na fitness – oświadczyłam mu.
- Oooo. Idź, idź przyda Ci się relaks – z uśmiechem na twarzy odpowiedział mi.
No i jak tu nie Kochać takiego mężczyzny?! Wyszłam o 17 na fitness tak jak mówiłam. Jednak co 20 min dzwonił Marek by upewnić się czy na pewno jestem na fitnessie. Monikę bardzo to zaniepokoiło ale ja nie widziałam w tym nic złego, był przecież tylko zazdrosny jak każdy chłopak. W drodze powrotnej spotkałam Igora. Byłam zaszokowana. Był to przecież mój były chłopak. Zdradził mnie jednak z taką jedną dziewczyną z naszej szkoły, dlatego się rozstaliśmy. Ale jak to Igor, zaprosił mnie na kawę. Dziś jednak już nie miałam czasu ale umówiłam się z nim na jutro. Wróciłam do domu Marek zachowywał się normalnie. Pytał się jak było na fitnessie i wgl. Potem położył się spać . Ja jeszcze posprzątałam i dołączyłam do niego.

Rozdział 2

Marek rano wyszedł do pracy, a ja spotkałam się z Igorem. Okazało się, że jest sam. Myślał, że tamta dziewczyna jest porządna a zarazem zdradziła go. Szczerze?! Cieszyłam się, karma wraca jednak. Pogadaliśmy przez jakieś 2 godziny. Przyznam że zagadaliśmy się. A nie długo Marek wracał  z pracy więc udałam się do domu. Przygotowałam obiad, posprzątałam, zrobiłam zakupy. Kiedy Marek wrócił znów się zaczęło…
-Gdzie byłaś dziś ?- zapytał
- Na zakupach, spotkałam się z Moniką …-zdąrzyłam tylko tyle powiedzieć, wtedy Marek mi przerwał
- Z Moniką powiadasz ? – udawał zaskoczonego. Nagle wstał podszedł do mnie i uderzył mnie, krzycząc – Z Moniką ! Z Moniką ?! To był jakiś facet! Nie oszukuj mnie więcej, bo gorzej to się dla Ciebie skończy! Widziałem Was !  – znów poczułam ból lewego policzka-ubrał się i wyszedł. Usiadłam na łóżku. Byłam zszokowana. No tak ale przecież to była moja wina. Mogłam mu powiedzieć prawdę a nie kłamać. Czułam się winna. Wrócił po 2 godzinach położył się i zasnął. Kiedy rano wstałam go już nie było. Poszłam do łazienki, spojrzałam w lusterko zobaczyłam siniaka. No ale czego nie idzie zamaskować odrobiną pudru i korektora. Było mi jednak trochę przykro, że Marek się tak zachował, a na dodatek Igor ciągle pisał i dzwonił. Chciał się spotkać jeszcze raz. Nie potrafiłam mu odmówić. Tym razem spotkaliśmy się u niego. Niestety los tak chciał, że zauważył siniaka. Zapytał wprost czy Marek mnie bije, odpowiedziałam, że był to jednorazowy incydent. Powiedział mi wtedy, że go zabije, że jak on może bić kobietę, że z nim bym była szczęśliwa i mam olać tego Marka i wrócić do niego po czym mnie pocałował no i stało się. Zdradziłam Marka. Wróciłam nad ranem. Marek siedział na kanapie i czekał na mnie wiedziałam, że teraz nie będzie łatwo go oszukać. Zastanawiałam się czy nie powiedzieć mu prawdy ale jednak stchórzyłam. Zapytał się oczywiście gdzie byłam, kupił wino , zrobił kolacje, chciał mnie przeprosić ale nie widzi w tym powodu, bo ja nie potrafię się zmienić. Stwierdził, że na pewno byłam u swojego kochasia. Że on już dla mnie nie istnieje. Podszedł złapał mnie za szyje, podniósł i zaczął dusić. Wykrzykiwał – za kogo ja się mam, żeby go zdradzać. Zamknęłam oczy, obudziłam się 10 minut potem w piwnicy. Rozejrzałam się Marka nigdzie nie było….

Rozdział 3

Próbowałam uciec, krzyczałam jednak nikt mnie nie słyszał. Rozpłakałam się. Nie wiedziałam co się teraz ze mną stanie. Byłam tak przerażona. Wtedy wszedł Marek. Zachowywał się jak jakiś psychol. Całował mnie, bawił się moimi włosami. Mówił, że jestem tylko jego i zapytał się czy to zapamiętam. Kiwnęłam tylko głową. Stwierdził, że jestem grzeczna i że mnie wypuści ale nie daj Bóg mu się sprzeciwie albo znów go zdradzę a będzie ze mną gorzej. Od tygodnia nie odpisywałam ani nie odbierałam telefonu od Igora. W końcu odwiedził mnie . Kazałam mu wyjść. Wiedziałam, że zaraz przyjdzie Marek i nie będzie zbyt ciekawie. Igora jednak to nie obchodziło. Mówił, że on mnie kocha, że dojrzał do decyzji, żeby założyć rodzinę, chciał bym była matką jego dzieci. Wiecie co ja wtedy czułam. Nigdy nie kochałam nikogo bardziej od niego. W chwili w której mnie porzucił załamałam się. Chodziłam na terapie a potem poznałam Marka. Spakowałam więc walizki i uciekłam od niego. Czułam się w pełni szczęśliwa. Moje szczęście trwało może 2 tygodnie. Kiedy piekąc tort do domu Igora wszedł Marek. Stanęłam jak słup. Co on tutaj robi ?! Złapał mnie za rękę, spakował moją torbę. Przyłożył mi szmatę do twarzy po czym zasnęłam. Obudziłam się w tej samej piwnicy, skuta, zakneblowana. To nie może być prawda! Przecież miałam uwolnić się od tego człowieka! Wtedy zrozumiałam, że to jest chora miłość. Codziennie truł mnie lekami , podawał narkotyki, potem gwałcił a na końcu bił. Ten człowiek był nie obliczalny. Czekałam kiedy Igor zacznie mnie szukać. Wiedziałam, że w końcu się zorientuje. I tak się stało. Marek jednak był na tą sytuację przygotowany…

Rozdział 4

W mieszkaniu Marka pojawiła się policja. Przeszukali je. Dowiedzieli się, że Marek posiada jeszcze piwnice i może dziewczyne tam przetrzymywać. Marek jednak był na to wszystko przygotowany. Wziął urlop w pracy, posprzątał mieszkanie. Schował się w piwnicy. Policja zjawiła się w piwnicy. Otworzyli ją i ujrzeli … Ujrzeli Marka trzymającego pistolet. Siedział koło dziewczyny, która była odurzona. Przyznał się, że ma dwa naboje i nikt nie ma się zbliżać. Objął ukochaną, pocałował ją ostatni raz, powiedział, że ją kocha i……………………… strzelił do niej a potem do siebie.  Policjanci szybko zawiadomili karetkę jednak było już za późno. Oby dwoje byli trupami…

Igor po całej tej historii codziennie przychodził na grób ukochanej, popadł w depresję, jednak nigdy już nie znalazł miłości swego życia. Zginął w wypadku samochodowym 5 lat później.


To była „chora” miłość. On chciał ją zatrzymać przy sobie. Ją ostrzegano, jednak za późno zaczęła się ratować….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz